Katarzyna Marciniak
Muł
O mulicy
myśląc czule.
Kiedy
przyszła w odwiedziny,
Rzekł,
przymilne strojąc miny:
„O
mulico moja miła,
Czysta
miłość nas złączyła!”
Lecz
przerwawszy muła mowę,
Zmyła mu
mulica głowę:
„Mule,
miski mają smugi!
Musisz
myć je po raz drugi!”
Mył muł
miski miesiąc cały,
Ale
smugi nie znikały.
Wreszcie
gdy miał z kopyt tarkę,
Kupił
sobie muł zmywarkę:
Wciąż
gotowa na usługi
Migiem
zmywa z misek smugi,
Więc
miast myć je w miałkim mule
Muł
mulicę tuli czule.
„Skusisz,
kiciu, się na szprotkę?”
Kotka
jednak się skrzywiła:
„Szprotka?
Woń mi jej niemiła.
Jeśli
nie chcesz mojej zguby,
Kotlecika
kup mi luby!”
Kotek
westchnął: „Ach, kobieta!
Gdzież
ja znajdę jej kotleta?!”
Pomoc
przyszła niespodzianie –
Pies
usłyszał narzekanie
I rzekł:
„Kocie, w Internecie
Znajdziesz
każdą rzecz na świecie:
I
KOTlety, i KOTary,
KOTyliony
nie do pary
I do
pary, i bleKOTy,
KOTły,
KOTwy i kleKOTy,
I
błysKOTki, i masKOTki,
Wszystko
dla twej lubej kotki.
Klik i w
mig jest na ekranie
To, co
mieć chce twe kochanie!”
Podziękował
kot za rady,
Włożył
krawat od parady,
Na
odwagę łyknął mleka
(Z
nerwów drgała mu powieka)
I na
randkę wirtualną
Zabrał
kotkę w noc upalną.
Wnet,
surfując w Internecie,
Zapomnieli
o kotlecie.
Tak
siedzieli do niedzieli
Łapa w
łapę i miauczeli
Przed
ekranem monitora,
Aż
nastała łowów pora.
Wówczas
kotka, mrużąc oczy,
Rzekła:
„Kotku mój uroczy,
Niech
tak dziewięć żyć nam płynie!
Klikać z
tobą chcę jedynie:
Rano,
wieczór i w południe,
Bo tak
trącisz myszką cudnie!”
(pierwodruk w: „Kocie sprawy” 96/2005, s. 38)
Grzybobranie
żeby wybrać się na grzyby.
Umówiły się na wrzesień,
kiedy w lesie jest już jesień,
że gdy mżą jesienne deszcze,
niemal każde grzybobranie
jest udane niesłychanie.
wyruszyły więc na grzyby:
z parasolem i w kaloszach,
pamiętając też o koszach.
nie widziała nigdy grzyba:
borowika ni maślaka,
kurki, rydza czy koźlaka...
Tak to wystraszyło ryby,
że im przeszła chęć na grzyby.
Zanim pójdą znów do lasu,
sięgną wcześniej do atlasu.
Mamy-poliglotki
Kiedy w Polsce zmierzch zapada,
Mama córkę spać układa
I „dobranoc” w nocnej ciszy
Przed zaśnięciem Ania słyszy.
Mówi zaś w Hiszpanii mama,
A w Japonii „oyasumi”
Do córeczki swej Masumi.
I zasypia wnet zmęczony.
W Kenii zaś „lala salama”
Życzy dzieciom przed snem mama.
Grecka mama szepce dziecku.
W Niemczech za to Hans zaspany
Słyszy „gute Nacht” od mamy.
Mówi do Massimiliana,
W Rosji Iwan, choć wciąż psoci,
Słyszy zaś: „Spakojnoj noczi”.
W każdym kraju inna mowa
Własne ma na wszystko słowa,
Jeden jednak – dobrze wiecie –
Wspólny język jest na świecie.
Uczą go nas nasze mamy:
To za nimi powtarzamy,
Bez słów, w gestach i czułości
Język mam – język miłości.
Jeden jednak był uparty.
Nie chciał biegać, aportować,
Dawać łapy ni warować,
Choć duch charta czule prosił
I wciąż kości mu przynosił.
Aż raz z duchem na spacerze
Chart zobaczył straszne zwierzę.
Miało ogon i wąsiska
I miauczało groźnie z bliska.
Chart się schował w mig za duchem,
Strzygąc lekko prawym uchem.
Duch miał duszę na ramieniu,
Ale nie chciał kryć się w cieniu.
Spojrzał bestii prosto w oczy,
Lecz to kotek był uroczy.
W stronę charta głośno prychnął
I na widok ducha czmychnął.
Odtąd chart już ducha słucha,
Bo duch charta ma hart ducha.